14 kwietnia 2018

Trochę historii


W 1993 r. rozpoczęłam pracę jako niezależny grafik komputerowy - freelancer. Projektowałam wtedy w pierwszych dostępnych na rynku polskim wersjach programów graficznych CorelDraw (2.1) i Photoshop (1.1). Nie dawały one projektantowi takich możliwości, jak obecne oprogramowanie graficzne. Systemy komputerowe wciąż były niedoskonałe, trzeba było niemal codziennie zmagać się z oporem cyfrowej (nie)materii.

Większość drukarni lubelskich w tamtym czasie nie korzystała jeszcze z nowych technologii. Wyjątkiem był działający od 1992 r. Laser Graf - drukarnia z jedyną w Lublinie bębnową naświetlarką laserową ctf. Siłą rzeczy skupiła wokół siebie pierwszych lubelskich grafików komputerowych. Właściciel drukarni, p. Stanisław Pawluk, chętnie dzielił się z nami swoją wiedzą dotyczącą druku i przygotowalni. Była to dla nas, nowicjuszy, nieoceniona pomoc w czasach, gdy nie istniała jeszcze żadna szkoła grafiki komputerowej. 

Każdy z nas uczył się tak naprawdę sam. Zdobywaliśmy niezbędne w tym zawodzie informacje gdzie tylko się dało. Internet był w powijakach (HTML i pierwsza strona www pojawiła się w 1990 r.), Wikipedia nie istniała, więc ważnym źródłem wiedzy z branży IT był dla nas świeżo powstały miesięcznik "Enter" wydawany w latach 1991-2007. 

Dla wszystkich grafików komputerowych był to prawdziwie pionierski czas. Uczyliśmy się na własnych błędach, bo cudzych po prostu jeszcze nie było. Testowało się programy czy metody DTP szukając sposobu na idealną realizację projektu, podejmując jednocześnie ryzyko finansowe za zmarnowane klisze lub cały nakład.

Emocjonujące dla mnie było np.eksperymentalne (byłam jedną z pierwszych w Polsce) projektowanie nadruków na monobloki dla Browarów Lubelskich, przy czym druk odbywał się w Anglii, bo w kraju jeszcze nie było maszyn odpowiednich do tego celu.

Jako pierwsza w Polsce zaprojektowałam udany, choć ryzykowny, biorąc pod uwagę ówczesny stan polskiej poligrafii, offsetowy nadruk tonalny (z siatki, wybiórczo bez podkładu) na papierach metalizowanych (etykiety "Grill", "Perła" (0,3 l.), "Eco", "Karmel"). Dwa miesiące później projektant "Lecha" z sukcesem powtórzył mój wyczyn w etykiecie markowej tej firmy.


Obserwowałam na bieżąco poczynania konkurencji - polskich i zagranicznych grafików wspierających swoim talentem różne firmy piwowarskie. To był autentyczny wyścig jakościowy pomiędzy projektantami tej branży. Dzięki temu polskie browary szybko dogoniły pod tym względem czołówkę europejską.

Cieszyło mnie, gdy już po kilku miesiącach mojej współpracy z Browarami Lubelskimi, firma ta zaczęła zdobywać nagrody na krajowych i międzynarodowych targach browarniczych. Za jakość piwa, ale też i za jego opakowania (etykiety na butelki i kegi, nadruki na puszki, wielopaki, akcydensy reklamowe). Przez 6 lat byłam w Browarach Lubelskich jedynym grafikiem projektującym kompletną szatę graficzną do wszystkich typów i odmian piwa. 

Z tamtego i późniejszych okresów mojej pracy pochodzą prezentowane na tych stronach realizacje. Nie wszystkie są  'trendy', wiem. W swoim czasie były. Zawsze zależało mi na tym, by z każdym projektem pójść o krok dalej, przełamać któryś z kanonów, wysforować się naprzód. Nie każdy klient na to pozwala, graficy dobrze to wiedzą. Tym bardziej cieszyło mnie, gdy mogłam jednak wprowadzić do projektu coś nowatorskiego pod względem graficznym czy technicznym. :)

Dzisiaj jestem na emeryturze. 25 lat "graficzenia", nieraz po kilkanaście godzin dziennie, to dość. Zostawiłam pole do popisu młodszym, zdolniejszym. Już się z nikim nie ścigam. I to jest "very ok", jak mawia jeden z moich starych przyjaciół. :)